21 marca 2020

Ojcowie Cerkwi często porównywali Wielki Post z czterdziestoletnią wędrówką narodu wybranego przez pustynię. Z Biblii wiemy, że po to, by Jego naród nie popadł w rozpacz i po to, by objawić swój zamysł, dokonał Bóg podczas tej wędrówki wielu cudów. W oparciu o analogię z tą wędrówką objaśniają Ojcowie sens czterdziestodniowego Postu.

Ostateczny cel Postu to Pascha - obiecana ziemia Królestwa Bożego, ale przy końcu tygodniu Wielkiego Postu zatrzymujemy się na antycypujących ten ostateczny cel swego rodzaju przystankach. Przystanki te to soboty i niedziele, kiedy sprawuje się Eucharystię i dniom tym w duchowej wędrówce postu przysługuje szczególne znaczenie.

Zacznijmy od soboty. Jej szczególny liturgiczny status w naszej tradycji i fakt wyłączenia jej z nabożeństwa typu wielkopostnego wymagają pewnego wyjaśnienia. Z punktu widzenia "rubryk", o których mowa była powyżej, sobota nie jest dniem postnym, lecz świętem ustanowionym przez samego Boga: "i pobłogosławił Bóg siódmy dzień i uświęcił go: tego bowiem dnia odpoczął po całym swym czasie" (Rdz 2, 3).

Nikt nie może przekreślić czy znieść nakazu Bożego. Wielu chrześcijan sądzi co prawda, że przez Boga usankcjonowana instytucja szabatu została po prostu przeniesiona na niedzielę, w ten sposób stała się chrześcijańskim dniem odpoczynku i spokoju, ale w Piśmie Świętym i Tradycji nic tego przekonania nie potwierdza. Wręcz przeciwnie, u Świętych Ojców i w całej wczesnej tradycji niedziela określana jest jako pierwszy albo ósmy dzień i w ten sposób podkreślona zostaje jej odmienność i niejako jej przeciwstawność względem soboty, która po wsze czasy pozostaje dniem siódmym, pobłogosławionym i uświęconym przez Boga.

Jest to dzień, w którym dziełu Stworzenia wystawione zostało Świadectwo, że jest ono "bardzo dobre" i takie jest jego znaczenie w całym Starym Testamencie, znaczenie, które utrzymał Chrystus i które zostało zachowane w Kościele. Oznacza to, że bez względu na grzech i upadek człowiek świat pozostaje tak dobry, jaki był w momencie powołania do bytu, zachował tę zasadniczą dobroć, z której radował radował się Stwórca: "A Bóg widział wszystko, co uczynił i było ono bardzo dobre" (Rdz 1, 31).

Przestrzeganie soboty od samego zarania oznaczało, że życie może być pełne znaczenia, szczęśliwe, twórcze: takie, jakie Bóg chciał, by było. I sobota, dzień odpoczynku, w którym weselimy się z owoców naszej pracy i aktywności, zachowuje na zawsze błogosławieństwo Boże, spoczywające na świecie i jego życiu. Jednakowoż ta ciągłość chrześcijańskiego rozumienia soboty wobec sposobu rozumienia, jaki występuje w Starym Testamencie, nie tylko nie wyklucza różnicy między nimi, lecz wręcz ją implikuje. W Chrystusie bowiem nic nie pozostaje niezmienione: w Nim wszystko jest wypełnione, wszystko przezwyciężone, wszystko wyposażone w nowe znaczenie. Jeśli sobota w swej ostatecznej duchowej realności okazuje się obecnością Bożego "tego co było dobre" w samej tkance tego świata, to za sprawą Chrystusa "ten świat" objawił się w nowym świetle i przetworzył w coś nowego.

Chrystus darował człowiekowi Królestwo Boże, które "nie jest z tego świata". I w tym tkwi coś, za sprawą czego dla chrześcijanina wszystko staje się czymś nowym. Wszelkie dobro "tego świata" i wszystko co w nim jest, odniesione teraz zostaje do finalnego spełnienia w Królestwie Bożym, Królestwie, które ma nadejść i które się zamanifestuje w całe swej chwale dopiero wtedy, gdy "świat ten" dobiegnie kresu. Co więcej, świat ten, odrzuciwszy Chrystusa pokazał, że pozostaje we władzy "księcia tego świata" i że "pogrążony jest w złym" (1 J 5, 19), a gdy idzie o drogę do zbawienia, to nie jest nią dla niego ewolucja, doskonalenie się i "postęp", lecz Krzyż, Śmierć i Zmartwychwstanie: "To co siejesz, nie ożyje, jeśli wprzód nie obumrze" (1 Kor 13, 36).

Tak oto chrześcijaninowi wypada żyć podwójnym życiem: nie w sensie prowadzenia jednocześnie "świeckiej" i "religijnej" aktywności, ale w sensie czynienia swego życia przygotowaniem do Królestwa Bożego, czynienia każdego swego postępku znakiem czegoś, co ma dopiero nastąpić. Taki właśnie jest sens pozornej sprzeczności w Ewangelii: Królestwo Boże jest pośród nas i Królestwo Boże ma dopiero nadejść. Albowiem kto nie dojrzał Królestwa "pośród życia", nie ujrzy go też jako obiektu miłości, oczekiwania i tęsknoty, do których wzywa nas Ewangelia. Można ciągle jeszcze zachowywać wiarę w pośmiertną karę i nagrodę, a nie rozumieć radości i intensywności chrześcijańskiego zawołania modlitewnego: "Przyjdź Królestwo Twoje!" - "Przyjdź, Panie Jezu!" Chrystus przyszedł po to, byśmy mogli Go oczekiwać. Wszedł w życie w ramach czasu, by życie i czas stały się drogą do Królestwa Bożego.

Sobota, dzień Stworzenia, dzień "tego świata", stała się w Chrystusie dniem oczekiwania, dniem poprzedzającym Dzień Pański. Przetworzenie soboty miało miejsce w tę Wielką i Świętą Sobotę, w której Chrystus "wypełniwszy wszystkie swoje prace" spoczął w grobie. Następnego dnia, w "pierwszy dzień po szabacie", życie zabłysło z życiodajnego grobu, niewiasty niosące wonności usłyszały: "Nie lękajcie się", uczniowie "z radości jeszcze nie wierzyli i byli zdumieni" (Łk 24, 41) i zaczął się pierwszy dzień Nowego Stworzenia. "W ten nowy dzień Cerkiew wstępuje i w nim uczestniczy w niedzielę. Równocześnie wszakże dalej żyje ona i podróżuje w czasie "tego świata", który w swej mistycznej głębi stał się sobotą, albowiem jak powiada św. Paweł "umarliście i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. A kiedy Chrystus, który jest naszym życiem, ukaże się, wtedy i my razem z Nim zajaśniejemy w chwale" (Kol 3, 34).

Wszystko to wyjaśnia jedyne w swoim rodzaju miejsce zajmowane przez sobotę - siódmy dzień - w liturgicznej tradycji, wyjaśnia jej podwójny charakter jako święta i dnia śmierci. Jest ona świętem, jako że w "tym świecie" i w jego czasie Chrystus pokonał śmierć i zainaugurował Swoje Królestwo, ponieważ Jego Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie stanowią skonsumowanie Stworzenia, którym Bóg uradował się na początku. Ale jest też dniem śmierci, bo to w Śmierci Chrystusowej świat umarł i jego zbawienie, dopełnienie i transformacja pozostają poza władaniem śmierci, są w świecie mającym nadejść.

Liturgiczne znaczenie wszystkich sobót rocznego cyklu zależne jest od dwóch sobót. Po pierwsze sobotą wiodącą jest Sobota Wskrzeszenia Łazarza. To wydarzenie miało miejsce w tym świecie i stanowiło zapowiedź oraz rękojmię ogólnego zmartwychwstania. Po drugie - sobotą wiodącą jest Wielka i Święta Sobota Paschy, kiedy sama śmierć została przeobrażona i stała się przejściem do nowego życia Nowego Stworzenia. Podczas Wielkiego Postu to znaczenie sobót ujawnia się szczególnie wyraźnie, albowiem celem Postu jest właśnie odnowienie chrześcijańskiego sensu czasu jako pory przygotowania się i wędrówki, zwrócenie uwagi na status chrześcijan jako "przychodniów i pielgrzymów" w tym świecie (1 P 2, 11).

Soboty te wiążą wielkopostny wysiłek z przyszłym wypełnieniem i w ten sposób nadają Postowi charakterystyczny dla niego rytm. Z jednej strony wielkopostne soboty są dniami "eucharystycznymi", w których odprawia się Liturgię św. Jana Chryzostoma, a Eucharystia zawsze oznacza święto. Jednakowoż szczególny charakter tego święta polega na tym, że ma ono odniesienie do Wielkiego Postu jako wędrówki, pory cierpliwości i wysiłku, jest ono niejako "przystankiem", na którym mamy się zastanowić nad ostatecznym celem tej wędrówki.

Bardzo wyraźnie sygnalizuje to dobór lektury z Listów Apostolskich: przy wielkopostnym czytaniach są to lekcje z Listu do Hebrajczyków, którego centralnym tematem jest historia zbawienia, pielgrzymki, obietnicy i wiara w to, co ma nadejść.

W pierwszą sobotę słyszymy majestatyczną przedmowę Listu (Hbr 1, 1-12), w której dźwięczy uroczysta afirmacja dzieła Stworzenia, Odkupienia i Wiecznego Królestwa Bożego:

 

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał Bóg do ojców

przez proroków, a w tych ostatecznych dniach

przemówił do nas przez Syna;

tego Syna, którego ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy

i przez którego też stworzył wszechświat...

Ty, Panie, jesteś ten Sam, a twoje lata nie ustaną...

 

Żyjemy w tych ostatecznych dniach - dniach najwyższego upadku. Na razie ciągle jeszcze jesteśmy w dniu dzisiejszym, lecz koniec zbliża się. Słyszymy w drugą sobotę (Hbr 3, 12-16):

 

Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was

przewrotnego serca niewiary,

której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego,

lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia,

póki trwa to co "dziś się zwie"...

Jesteśmy bowiem współtowarzyszami Chrystusa,

jeśli zachowamy aż do końca niewzruszoną nadzieję...

 

Walka jest trudna. Cierpieniami i pokusami trzeba płacić za nabycie "tego, co lepsze i trwa na wieki". Dlatego w lekcji na trzecią sobotę (Hbr 10, 32-38) skierowana do nas zostaje zachęta:

 

Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej,

która ma wielką zapłatę.

Potrzeba wam przecież wytrwania,

abyście wypełniając wolę Bożą osiągnęli to,

co wam było obiecane.

Jeszcze bowiem bardzo mała chwilka,

a Ten, który ma przyjść nadejdzie i nie będzie zwlekał...

 

W walce tej orężem naszym powinna być wiara, nadzieja i miłość. Lekcja (Hbr 6, 9-12) na czwartą sobotę głosi:

 

Nie jest bowiem Bóg tak niesprawiedliwy,

aby zapomniał o czynie waszym i miłości,

jaką okazaliście dla imienia Jego,

gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie.

Pragniemy zaś, aby każdy z was okazał tę samą gorliwość

w doskonaleniu nadziei aż do końca,

abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych,

którzy przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic.

 

Czas kurczy się, oczekiwanie staje się coraz bardziej napięte, ufność radośniejsza. Taki ton dźwięczy w lekcji na piątą sobotę (Hbr 9, 24-28):

 

...Chrystus, który jeden raz ofiarował się,

aby wziąć na siebie grzechy wielu,

ukaże się po raz drugi już nie w związku z grzechem,

ale dla zbawienia tych, którzy pilnie Go oczekują.

 

Taka jest ostatnia lekcja przed Sobotą Łazarza, kiedy od czasu oczekiwania przechodzimy do czasu wypełniania tego, co było przedmiotem oczekiwania.

Czytania z Ewangelii na wielkopostne soboty wzięte są z Ewangelii św. Marka i także w nich widać pewną ciągłość. Klucza do zrozumienia tej ciągłości dostarcza nam pierwsza sobota. Chrystus potępiając obłudne zakazy żydowskiego szabatu mówi (Mk 2, 27-28):

 

To szabat został ustanowiony dla człowieka,

a nie człowiek dla szabatu.

Tak więc Syn Człowieczy jest również Panem szabatu.

 

Przychodzi nowe życie, zaczyna się stworzenie człowieka na nowo. W sobotę drugiego tygodnia Postu słyszymy, jak trędowaty zwraca się do Chrystusa: "Jeśli chcesz, może mnie oczyścić... Na to Chrystus: Chcę, bądź oczyszczony!" (Mk 1, 35-44). W trzecią sobotę widzimy, jak Chrystus wbrew wszelkim zakazom "je i pije z celnikami i grzesznikami" (Mk 2, 14-17). Czwartą sobotę na słowa o tym, że dzieło stworzenia "było bardzo dobre" (Rdz 1) Ewangelia reaguje radosną eksklamacją: "Dobrze czyni wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę" (Mk 7, 37). I wreszcie w piątą sobotę wszystko to osiąga apogeum w wyznaniu Piotra "Ty jesteś Chrystus..." (Mk 8, 29). Było to także równoznaczne z przyjęciem przez człowieka misterium Chrystusa, misterium Nowego Stworzenia.

Wielkopostne soboty zawierają w sobie także drugi temat czy też wymiar: temat śmierci. Z wyjątkiem pierwszej soboty, która zgodnie z cerkiewną tradycją jest poświęcona św. Teodorowi Tyronowi, i soboty piątej - tzw. soboty akatystowej - trzy pozostałe soboty to dni wspominania tych, którzy "w nadziei zmartwychwstania i życia wiecznego zasnęli w Panu". Wspomnienie to przygotowuje nas do Soboty Łazarzowego wskrzeszenia oraz Świętej Soboty Wielkiego Tygodnia. I bynajmniej nie jest ono traktowane jako akt miłości czy "dobry uczynek". To także akt rozpoznania "tego świata" jako czegoś, co podlega śmierci. W tym czasie skazani jesteśmy na śmierć, tak jak skazany na nią jest sam świat.

Wszelako w Chrystusie śmierć została pokonana od wewnątrz, straciła, jak o tym wyraża się św. Paweł, swoje żądło, stała się wejściem w pełnię innego życia, "życia pełnego obfitości". Dla każdego z nas wchodzenie to zaczęło się w momencie naszej "chrzcielnej śmierci", która czyni martwymi żywych ("wyście umarli" - Kol 3, 3), a żywymi martwych, bo "śmierci już nie ma". Ludowa pobożność pozwoliła sobie pod tym względem na poważne odchylenie od autentycznego sensu chrześcijańskiej wiary i znów uczyniła śmierć czymś czarnym - symbolem tego jest czarna odzież na pogrzebach i podczas panichid. W samej jednak rzeczy dla chrześcijanina kolorem śmierci jest biel.

Modlitwy za zmarłych nie oznaczają naszego ich opłakiwania i pogrążania się w smutku: prawda ta wyraźniej niż przez cokolwiek innego sygnalizowana zostaje przez związek między wspomnieniem zmarłych z sobotami w ogóle i wielkopostnymi sobotami w szczególności. Ze względu na upadek człowieka, radosny dzień Stworzenia stał się dniem śmierci, albowiem Stworzenie "poddając się marności" (Rz 8, 20) samo stało się śmiercią.

Jednakowoż śmierć Chrystusowa przywraca siódmy dzień, czyniąc go dniem nowego stworzenia, pokonując i unicestwiając wszystko, co przeobraziło ten świat w królestwo śmierci. Ostateczny cel Wielkiego Postu to przywrócenie w nas "nadziei i tęsknoty objawienia się Synów Bożych" (Rz 8, 19), które są treścią chrześcijańskiej wiary, nadziei i miłości. Poprzez tę nadzieję "już jesteśmy zbawieni". Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można spodziewać się jeszcze tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak "nie oglądając się spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy..." (Rz 8, 24-25).

To właśnie światło Soboty Łazarza i radosny pokój Świętej i Wielkiej Soboty składają się na sens chrześcijańskiej śmierci i naszej modlitwy za zmarłych.

 

Za: Aleksander Schmemann, Wielki Post, Białystok 2005, s. 78-86.

 

Znaczenie wielkopostnej soboty

Parafia Prawosławna pw. św. Spirydona Cudotwórcy 

w Mińsku Mazowieckim

    Polub nas:

 

 

     © 2018-2023

     Copyright by Parafia Prawosławna pw. św. Spirydona Cudotwórcy w Mińsku Mazowieckim

     Created with WebWave CMS

Odwiedź nas:

ul. Warszawska 69

05-300 Mińsk Mazowiecki

Proboszcz:

ks. mgr Gabriel Białomyzy

tel. +48 506 966 339

Odwiedź nas:

ul. Warszawska 69

05-300 Mińsk Mazowiecki

Proboszcz:

ks. dr Gabriel Białomyzy

tel. +48 506 966 339